ShopDreamUp AI ArtDreamUp
Deviation Actions
Literature Text
Rozdział 5
„I powiedziano jej, by nie czyniła szkody trawie na ziemi ani żadnej zieleni, ani żadnemu drzewu, lecz tylko ludziom, którzy nie mają pieczęci Boga na czołach.”
- Apokalipsa Św. Jana 9.4
- Maria, chodź tutaj! – krzyczała jakaś brunetka w dresowej kurtce.
Zawołana dziewczyna westchnęła i poklepała się w nogę.
- Natasza chodź… I pamiętaj! Bądź grzeczna – mruknęła i podeszła do brunetki. – Cześć Ania. Widziałaś może taką małą z rudymi włosami i wielkimi oczami? – starała się opisać Florę jak najlepiej.
- Tak. Jest tam, przy ławce – dziewczyna wskazała miejsce i podała pakującemu walizki swoją torbę. – Zająć ci miejsce? – zapytała.
- Możesz zająć. Ale to gdzie są po dwa naprzeciw siebie – powiedziała i ruszyła do Flory.
Ania na te słowa wzruszyła ramionami i wsiadła do autokaru.
- Cześć Flora, masz spakowaną torbę?
- Tak. Dzień dobry. Śliczny piesek – dziewczynka jak zwykle nieśmiało się uśmiechnęła.
- Więc chodź, będziesz siedziała ze mną, taką jedną Anią i Nataszą – wymieniają ostatnie imię, wskazała dobermankę.
Flora kiwnęła głową i ruszyła za nią obserwowana przez jak zwykle czujną Nataszę, której w pamięci utknęły wypowiedziane wczoraj słowa:
To znaczy Piołun?
Cała trójka wsiadła do czerwonego autokaru i przepchnęła się do tyłu. Ania siedziała na jednym z czterech miejsc, przy oknie.
- Nareszcie jesteś. Cześć mała, jestem Anka, a ty pewnie Flora – uśmiechnęła się do małej, która kiwnęła tylko głową i usiadła naprzeciwko niej, również przy oknie.
Maria usiadła koło dziewczynki, a Nataszę schowała na razie między ich trójki nogami. Natomiast na miejscu obok brunetki postawiły plecaki.
- Więc czeka nas bardzo długa podróż bez chwili odpoczynku – Maria spojrzała znacząco na koleżankę głaszczącą niezadowoloną Nataszę.
Podróż wbrew przypuszczeniom dziewczyny minęła jednak spokojnie. Flora uśpiona podziwianiem widoków zasnęła, a Ania słuchała mp3 głaszcząc machinalnie znudzoną wszystkim dobermankę.
Dziewczyna spojrzała przez okno – byli już prawie na miejscu – wielkie góry pokryte lasami, oświetlane światłem słonecznym. Widok był piękny. Nagle odwróciła się i spojrzała na środek autobusu. Kilku szkolnych rozrabiaków zaczepiło chłopaka próbującego przejść. Nieszczęśnikiem okazał się Marko – okularnik, kujon, oraz pupilek nauczycieli.
- Ty okular, daj coś żarcia – warknął jeden z oprychów, którym był Patryk.
- Chyba, że masz samą zdrową żywność – zaśmiał się kpiąco Adam.
Maria zmarszczyła brwi.
- To okropne. Nauczyciele powinni coś zrobić! – Ania również się wychyliła. – Ten biedak się zaraz rozbeczy.
Kiwnęła w odpowiedzi głową i nagle wstała.
- Ty Norman – zwróciła się do szefa paczki. – Zostaw go.
Chłopacy przestali się znęcać nad Markiem, który skorzystał z okazji i umknął z dala od nich na swoje miejsce.
Szef spojrzał na dziewczynę z pogardą.
- Ej, chłopaki, patrzcie! Nasza Marynia broni okularnika – wyszczerzył się. – Grozisz nam? Chcesz może oberwać? – zwrócił się do niej i wstał, poprawiając spodnie na wielkim, grubym brzuchu.
Dziewczyna zmarszczyła brwi i prychnęła, po czym pochyliła się do Normana.
- Uważaj, co mówisz grubasie – warknęła. Poczuła dziwne spięcie.
Chłopak zaczerwienił się i zamachnął się by ją uderzyć, jednak ona zwinnie uniknęła ciosu, a następnie uderzyła go z kopnięcia w brzuch, przez co poleciał na początek autokaru.
- Dzieci, siadać! Jesteśmy na miejscu! – krzyknęła jakaś nauczycielka radosnym głosem, gdyż to oznaczało, że dzieciaki wyjdą z autokaru, a ona odpocznie od nich.
Maria poszła po plecak.
- Nieźle. On i jego goryle ci tego nie darują. Oni są jak sekta… - Ania szepnęła, by Flora, która się obudziła nic nie słyszała.
„I powiedziano jej, by nie czyniła szkody trawie na ziemi ani żadnej zieleni, ani żadnemu drzewu, lecz tylko ludziom, którzy nie mają pieczęci Boga na czołach.”
- Apokalipsa Św. Jana 9.4
- Maria, chodź tutaj! – krzyczała jakaś brunetka w dresowej kurtce.
Zawołana dziewczyna westchnęła i poklepała się w nogę.
- Natasza chodź… I pamiętaj! Bądź grzeczna – mruknęła i podeszła do brunetki. – Cześć Ania. Widziałaś może taką małą z rudymi włosami i wielkimi oczami? – starała się opisać Florę jak najlepiej.
- Tak. Jest tam, przy ławce – dziewczyna wskazała miejsce i podała pakującemu walizki swoją torbę. – Zająć ci miejsce? – zapytała.
- Możesz zająć. Ale to gdzie są po dwa naprzeciw siebie – powiedziała i ruszyła do Flory.
Ania na te słowa wzruszyła ramionami i wsiadła do autokaru.
- Cześć Flora, masz spakowaną torbę?
- Tak. Dzień dobry. Śliczny piesek – dziewczynka jak zwykle nieśmiało się uśmiechnęła.
- Więc chodź, będziesz siedziała ze mną, taką jedną Anią i Nataszą – wymieniają ostatnie imię, wskazała dobermankę.
Flora kiwnęła głową i ruszyła za nią obserwowana przez jak zwykle czujną Nataszę, której w pamięci utknęły wypowiedziane wczoraj słowa:
To znaczy Piołun?
Cała trójka wsiadła do czerwonego autokaru i przepchnęła się do tyłu. Ania siedziała na jednym z czterech miejsc, przy oknie.
- Nareszcie jesteś. Cześć mała, jestem Anka, a ty pewnie Flora – uśmiechnęła się do małej, która kiwnęła tylko głową i usiadła naprzeciwko niej, również przy oknie.
Maria usiadła koło dziewczynki, a Nataszę schowała na razie między ich trójki nogami. Natomiast na miejscu obok brunetki postawiły plecaki.
- Więc czeka nas bardzo długa podróż bez chwili odpoczynku – Maria spojrzała znacząco na koleżankę głaszczącą niezadowoloną Nataszę.
Podróż wbrew przypuszczeniom dziewczyny minęła jednak spokojnie. Flora uśpiona podziwianiem widoków zasnęła, a Ania słuchała mp3 głaszcząc machinalnie znudzoną wszystkim dobermankę.
Dziewczyna spojrzała przez okno – byli już prawie na miejscu – wielkie góry pokryte lasami, oświetlane światłem słonecznym. Widok był piękny. Nagle odwróciła się i spojrzała na środek autobusu. Kilku szkolnych rozrabiaków zaczepiło chłopaka próbującego przejść. Nieszczęśnikiem okazał się Marko – okularnik, kujon, oraz pupilek nauczycieli.
- Ty okular, daj coś żarcia – warknął jeden z oprychów, którym był Patryk.
- Chyba, że masz samą zdrową żywność – zaśmiał się kpiąco Adam.
Maria zmarszczyła brwi.
- To okropne. Nauczyciele powinni coś zrobić! – Ania również się wychyliła. – Ten biedak się zaraz rozbeczy.
Kiwnęła w odpowiedzi głową i nagle wstała.
- Ty Norman – zwróciła się do szefa paczki. – Zostaw go.
Chłopacy przestali się znęcać nad Markiem, który skorzystał z okazji i umknął z dala od nich na swoje miejsce.
Szef spojrzał na dziewczynę z pogardą.
- Ej, chłopaki, patrzcie! Nasza Marynia broni okularnika – wyszczerzył się. – Grozisz nam? Chcesz może oberwać? – zwrócił się do niej i wstał, poprawiając spodnie na wielkim, grubym brzuchu.
Dziewczyna zmarszczyła brwi i prychnęła, po czym pochyliła się do Normana.
- Uważaj, co mówisz grubasie – warknęła. Poczuła dziwne spięcie.
Chłopak zaczerwienił się i zamachnął się by ją uderzyć, jednak ona zwinnie uniknęła ciosu, a następnie uderzyła go z kopnięcia w brzuch, przez co poleciał na początek autokaru.
- Dzieci, siadać! Jesteśmy na miejscu! – krzyknęła jakaś nauczycielka radosnym głosem, gdyż to oznaczało, że dzieciaki wyjdą z autokaru, a ona odpocznie od nich.
Maria poszła po plecak.
- Nieźle. On i jego goryle ci tego nie darują. Oni są jak sekta… - Ania szepnęła, by Flora, która się obudziła nic nie słyszała.
Suggested Collections
© 2007 - 2024 Drzuma
Comments4
Join the community to add your comment. Already a deviant? Log In
kya!! tak, tak, pisz dalej!!